Wakacje zbliżają się dużymi krokami. Miałam jechać na mój wymarzony obóz pod koniec czerwca, wczoraj wylądowała u rechabilitanta z nogą...dał mi do zrozumienia, że nie ma szans żebym mogła pojechać. Dostałam kule, żeby nie męczyć się na jednej nodze. Coś nie tak z dwoma nerwami i inne rzeczy, które mają wyjść w badaniach. Jutro idę na rezonans miednicy...na konsultacje do lekarza...A potem tylko czekać do 6 lipca na dalsze leczenie. Nie mam już siły miałam tyle planów i wszystkie się posypały. I to wszystko skutki tego wypadku, który miał miejsce pół roku temu. Dlaczego? Dlaczego cały czas przytrafić mi się tylko kłopotów ze zdrowiem. I to uczucie gdy nikt nie mówi nic tylko każe czekać. Ile można czekać w niepewności?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz