W szpitalu jestem już 6 dni, a miałam być 2, maksymalnie 3 dni. Miałam robione rezonans i usg. Dostałam antybiotyk, chcą mi zrobić w jakimś miejscu blokadę. Mam dość. Budzę się i myślę tylko czy dziś pracują te miłe pielęgniarki, czy te inne...Dwa dni temu gdy był mecz, cały oddział poszedł na świetlice oglądać, ja nie dałabym rady usiedzieć tyle...oglądałam więc w pokoju w zupełnej ciszy na słuchawkach. Dostałam ochrzan, że nie śpię i pielęgniarka straszyła mnie, że zabierze mi telefon. Dzisiaj jest sobota, więc może wyjdę na przepustkę na kilka godzin. Mam nadzieję.
Myślę i piszę
sobota, 2 lipca 2016
sobota, 25 czerwca 2016
Pierwszy dzień wakacji
Dziś pierwszy oficjalny dzień wakacji...2 miesiące wolności....tak jak dla kogo. Dla mnie wakacje zaczynają się wręcz przewybornie. Jutro idę do ortopedy (który to już raz?) a w poniedziałek jadę do szpitala na badania. Od bardzo dawna nie miałam takiego początku wakacji...i w przenośni i dosłownie. Nie cierpię igieł i wenflonòw a na myśl o szpitalu robi mi się słabo. Mam nadzieję, że przynajmniej badania wykażą co jest nie tak. W poniedziałek będzie 3 tydz. Od pojawienia się bólu. To 21 dni czekania...chodzenia po przychodniach...szmat czasu swoją drogą.
wtorek, 21 czerwca 2016
Jazda
Witajcie dziś jest już 16 dzień odkąd zaczęłam mieć kłopot z nogą...rezonans miednicy wyszedł w pożądku a co to oznacza? Oznacza to, że najprawdopodobniej sprawa jakiegoś nerwu. Jutro znowu będę jechała do szpitala w Zdrojach....więc zapowiada się "ciekawa jazda". Pozytywy są bo zamówiłam sobie 2 bluzki i torebkę. Torebki pewnie i tak torebki nie założę bo o dwóch kulach będzie to ciężkie...mam nadzieję, że przynajmniej w sierpniu będę mogła pojechać gdzieś na dwóch nogach. Trochę stresuje się jutrem. To kawał drogi i bólu bo siedzenie wywołuje u mnie ból. Czekam na jutro.
czwartek, 16 czerwca 2016
Zniszczone plany
piątek, 10 czerwca 2016
Chwila bólu i westchnień
Posty piszę najczęściej wtedy, kiedy jestem zainspirowana, wesoła lub smutna. Tak dziś właśnie będę wylewać żale...no cóż przynajmniej jakaś odmiana.
Raptem jakieś pół roku temu zdarzył się wypadek po prostu, że tak to ujmę wjechał we mnie samochód na przejściu dla pieszych...to w ramach wprowadzenia...dziś jeszcze nie o tym bo moje "rany" po tamtym zdarzeniu jeszcze nie "zagoiły się" i gdy wspominam o tym zdarzeniu czuje ból. Jednym słowem po pół roku problemów ze zdrowiem myślałam, że to już koniec tych zawirowań mojego życia lecz nie...Potem pojawiły się problemy typu rodzice, szkoła, rówieśnicy...A teraz znowu zdrowie czuję się jak w jakiejś pętli i po prostu nie mam pojęcia jak się z niej wyrwać. Jest 10 czerwca, do 16 czerwca w mojej szkole są wystawiane oceny...muszę nadrobić sprawdziany z religii i prace z plastyki. Plastyka jest przedmiotem, który mam tylko rok i będzie się liczył na świadectwie w klasie trzeciej. Od tego poniedziałku mam ochotę strzelić w głowę i odlecieć...tak bardzo optymistyczne, noga zaczęła mnie znowu boleć...na początku spokojne myśli, że to z przetrenowania...jednak nie. Jest piątek i od wtorku nie byłam w szkole, "chodzę" na jednej nodze, bo gdy próbuje chodzić na dwóch czuje ból. To wszystko znowu w takim momencie kluczowym, bo został dosłownie ostatni tydzień wystawiania ocen. Ech...Ja jako osoba, dość wytrwała jeżeli chodzi o ból, mam dość. Jasne można mówić "niektórzy mają gorzej" , można też powiedzieć "niektórzy mają lepiej". Najprawdopodobniej to jakieś zapalenie czeka mnie kolejny rezonans i ortopeda i to wszystko, gdy jeszcze mój problem z zatokami nadal trwa. Mam powoli dość. Jedna rzecz "pada" potem druga. Mówię to z pełną świadomością bo w tym roku mam za sobą już 3 antybiotyki i to na jedną dolegliwość. Moje rozpisanie chyba nie za bardzo mnie pocieszyło...zbliżają się wakacje, a ja już teraz zastanawiam się czy mogę pójść na basen i nie zapłacę za to 2 dniowym bólem. "TEN MOMENT KIEDY PRÓBUJESZ KORZYSTAĆ Z TEGO, ŻE DORASTASZ A COŚ MÓWI NIE, CIĄGLE NIE".
Do zobaczenia
czwartek, 26 maja 2016
Wybierz zawód- wybierz kim jesteś
Ostatnio, bardzo dużo myślałam o wyborze zawodu, spędziłam w internecie długie godzinny w poszukiwaniu wskazówek. Mimo tego, iż jestem dopiero w 1 klasie gimnazjum, przeraża mnie myśl, że za kilka lat będę musiała wybrać- kim jestem-czym chce się kierować w życiu-czym się interesuję w życiu-jaka jestem. Odkrywanie siebie dla każdego jest bardzo trudnym i zagadkowym etapem w życiu. Marzę o tym by dostać się na medycynę, ale boję się, że nie podołam, że jestem za głupia, że nie dam rady poświęcić tylu lat na czyste kształcenie się, mój czas będzie bardzo ograniczony, boję się, że będę musiała poświęcić, czas na naukę i nie będę miała czasu na książki, wychodzenie do miasta, przyjaciół i rodzinę (a to jest ostatnia rzecz jaką mogłabym zrobić dążąc do celu). Cały czas myślę o planach "B", a co jeżeli mierzę za wysoko...Nie jestem tak ambitna...może powinnam oddać się nauce i na te kilkanaście lat ograniczyć i bloga i wypady ze znajomymi, żeby zdobyć pasek...bo wiem, że byłoby to możliwe...ale zrezygnować z życia...Jakoś nigdy nauka nie była dla mnie na tyle ważna by nie mieć czasu dla otoczenia, psa czy czasu z herbatą, książką czy laptop. Może system rzeczy dla mnie ważnych jest zły....Od paru lat mówię sobie....tym razem się poświęcę się nauce, dostanę pasek, rodzice będą dumni, ten ciągły opór brak wiary w siebie i...brak samozaparcia...Często myślę o tym, że może spróbuję pójść na studia aktorskie- wszyscy mówią, że jestem mądra...Albo wydam jakąś książkę? Boję się, że skończę jako np fryzjerka, kelnerka....nigdy nie będę mogła spojrzeć tacie w oczy. No właśnie ambicja jest, ale samozaparcie? A utwierdzenie się w przekonaniach? A przerobienie książki do liceum z biologii? Mimo szczerych chęci i zainteresowań tą dziedzina..boję się, że nie podołam...czy miałabym tyle ambicji by usiąść po szkole..przygotować się na lekcje, powtórzyć cały materiał, odrobić lekcje i przerobić temat z biologii rozszerzonej? Przecież zawsze uczyłam się tylko na kartkówki i odrabiałam lekcje...Czy mogę poświęcić te 3-4 h żeby dokształcić się i być tym kim pragnę? Czy to się..opłaca? Czy faktycznie będę mieć z tego korzyści...
Tak to właśnie jest kiedy dwie strony mojej osobowości kłócą się...chciałabym jednej z nich powiedzieć "Cicho bądź!"...Tylko której?
poniedziałek, 23 maja 2016
Autocharakterystyka
Mam na imię Karolina i mam 13 lat. Jestem blondynką o niebieskich oczach. Moja fryzura jest na ogół niestaranna, bardzo rzadko można spotkać mnie w "kitce" o warkoczu już nie wspominając. Chociaż czasem wyglądam na wariatkę, czuję się dobrze z tym jaka jestem i to w 100% procentach. Uwielbiam nosić luźnie bluzki i jeansy, gustuję również w sweterkach. W związku z tym , że jestem osobą o dwóch "twarzach" chodzę różnie ubrana czasem w ubraniach intensywnie różowych, zielonych, czerwonych, a czasem noszę pastelowe kolory. Po moim wyglądzie od razu wszyscy wiedzą już sporo o tym, jaki mam charakter. Nie mogę jednak skończyć na moim wyglądzie zewnętrznym i cechach na pierwszy rzut oka, muszę powiedzieć też trochę o wnętrzu.
Jakbym miała określić siebie jednym słowem to byłoby to "dziwna". Mam naprawdę skomplikowany charakter i choć wielu osobą wydaje się, że "znają mnie jak własną kieszeń" to są to tylko pozory. Z jednej strony jestem bardzo energiczna, lubię spotykać się z ludźmi, dużo gadam.
Najchętniej latałabym tylko po mieście w tę i nazad, żeby "poznać trochę miasto", zobaczyć wszystkie kawiarnie restauracje, parki i być na wszystkich festynach. Interesuję się Japonią, anime, mangą i wszystkim co z tym tematem związane. Ciekawi mnie również człowiek pod względem medycznym mam dużo książek o takiej tematyce. Są całkiem nieźle zamaskowane, dlatego nie widać ich na pierwszy rzut oka, gdyby jednak bliżej przyjrzeć się moim półkom można tam zauważyć takie tytuły jak ''Anatomia człowieka'' czy "Repetytorium do matury z biologii poziom rozszerzony''. Głównie jednak, rzeczy, które mnie interesują wyszukuję w internecie, dlatego absolutnie nie można przeglądać mojej historii przeglądania.
Powiedzmy teraz trochę o mojej drugiej stronie, czyli "spokojnej stronie", jestem na 80% pewna, że nikt nie spodziewałby się, że mam też "spokojną stronę". Uwielbiam śpiewać, kiedyś bardzo często występowałam na szkolnych uroczystościach, festynach czy jasełkach. To jak wyciągam wysokie "c" wiem tylko ja...i mój pies. Kocham pisać, kiedyś były to głównie opowiadania, teraz najczęściej refleksyjne krótkie teksty. Sprawia mi to ogromną przyjemność. Lubię czytać książki, najbardziej kryminały, horrory, lub obyczajowe. Uwielbiam moment kiedy siadam na kanapie z moją ulubioną herbatą i czytam książkę. Potem gdy mój mózg już "Nasiąknie słowem", zamykam książkę i "budzę się" z letargu. To cudowne uczucie. Bardzo dużo rozmyślam i to również sprawia mi przyjemność. Niektóre przemyślenia zapisuję na kartce, inne są tam głęboko w głowie. Uwielbiam takie momenty zatrzymania się wraz z własnymi myślami, daje to dużo pozytywnej energii i pozwala się podnieść w trudnych chwilach.
Jestem leniwa, czasami bardzo ciężko mi się zacząć na coś zabrać. Straszna ze mnie gaduła i czasem nie dam drugiej osobie dojść do słowa. Jestem okropnie roztrzepana, czasem naprawdę nie wiem gdzie mam głowę. Strasznie się spóźniam, ale przecież "jak kocha to poczeka"....Jeżeli chodzi o moje pozytywne cechy charakteru to jestem towarzyska, chociaż lubię być sama, zabawna, chociaż czasem mocno zdesperowana, energiczna...i zarazem spokojna, optymistyczna dziewczyna z pesymistycznym nastawieniem na świat, walcząca o swoje ale bojąca się iść o krok na przód. Jednym słowem jestem miszmaszem wszystkiego. Jestem "dziwną dziewczyną", którą chyba tylko ja sama rozumiem w 100%.